Proponowali pożyczki pod zastaw nieruchomości, aby je przejąć. Teraz zajmie się nimi sąd.
W tej sprawie sporządzono już akt oskarżenia, który aktualnie trafił do sądu. W grupie oskarżonych znalazł się notariusz, który w ramach swojej działalność przygotowywał akty notarialne. Wszyscy mają odpowiadać za popełnienie kilkuset przestępstw. Z szacunkowych wyliczeń wynika, że łączna suma wyłudzeń wyniosła 23 mln zł. Natomiast w całej sprawie została pokrzywdzona ponad setka rodzin.
Śledczy ustalili, że w okresie od 2004 do 2009 r na terenie województwa śląskiego działała grupa osób ściśle ze sobą powiązanych, która prowadząc różnego rodzaju działalność gospodarczą (przeważnie było to pośrednictwo kredytowe, pomoc prawna w sprawach oddłużeniowych, itp.) udzielała pożyczek pod zastaw nieruchomości. Poprzez wprowadzenie do umowy podstępnych dla pożyczkobiorców zapisów doprowadziła nieświadomych ludzi do podpisywania niekorzystnych dla siebie umów. W rezultacie, czego dochodziło najczęściej do przejęcia zastawionej nieruchomości.
Lichwiarskie odsetki karne
Ofiarami oszustów stawały się najczęściej osoby mające poważne kłopoty finansowe, nieporadne życiowo, w podeszłym wieku, wykazujące znaczną naiwność i nadmierne zaufanie do pożyczkodawców. Były one wprowadzane w błąd, co do realnego celu i charakteru podpisywanej umowy, wystawiały weksle własne i udzielały pełnomocnictwa o charakterze notarialnym do sprzedaży swojej nieruchomości.
Na samym początku umowy były zawierane na stosunkowo krótki okres czasu, przeważnie było to 3 albo 6 miesięcy. Stosowano wysokie odsetki (aż 7 % w skali całego miesiąca), zwrot pożyczki był zabezpieczony wpisem na hipotece nieruchomości jak również pożyczkobiorca musiał udzielić pełnomocnictwa do jej zbycia. W sytuacji, kiedy pożyczka nie była spłacana w terminie stosowano odsetki karne, przeważnie w wysokości 1% za każdy dzień pozostawania w zwłoce.
Kiedy uchwalono ustawę antylichwiarska umowy pożyczki zostały przemianowane na sprzedaż weksli. Pożyczkobiorcy byli zobowiązywani do wystawiania weksli. Jedna grupa weksli dotyczyła sumy pożyczki wraz z odsetkami a druga przyjmowała postać weksli karnych, które osoba podpisująca zobowiązywała się wykupić w przypadku niespłacenia w terminie tych pierwszych.
W toku prowadzonego śledztwa ustalono, że weksle karne wynosiły nawet 200 % sumy udzielanej pożyczki. Natomiast nawet niewielka zwłoka związana z wykupem choćby jednego z nich powodowała kolosalny wzrost zadłużenia, którego dłużnik nie miał już obiektywnie możliwości spłacić. Brak spłaty oznaczał przejęcie nieruchomości przez pożyczkodawców. Warto podkreślić, że ich wartość znacznie przewyższała wielkość domniemanego zadłużenia.
Majątek przejmowany przez oszustów
W sytuacji, kiedy osoba nie mogła wykupić swoich weksli nieuczciwi pożyczkodawcy wykonywali ostateczny krok w przejęciu nieruchomości. Posiadając podpisane pełnomocnictwo w formie aktu notarialnego dokonywali sprzedaży nieruchomości. Podkreślić należy, że w treści pełnomocnictwa zawarto zapis o minimalnej cenie, za jaką można było zbyć nieruchomość a była to cena znacznie zaniżona do normlanych warunków rynkowych.
Osoby pokrzywdzone nie miały świadomości, do czego tak naprawdę udzielają pełnomocnictwa a w istocie wybieg oszustów polegał na tym, że było ono technicznym sposobem umożlwiającym przepadek przedmiotu stanowiącego zabezpieczenie a taka konstrukcja jest w polskim prawie zakazana.
Niedługo po podpisaniu umowy dochodziło do przejmowania nieruchomości w postaci: mieszkań, domów i gospodarstw rolnych. Oszuści dokonywali najpierw ich pozornej sprzedaży w swoim gronie lub z podmiotami powiązanymi a następnie dochodziło do sprzedaży na wolnym rynku.
Celem takiego działania było ukrycie sposobu, w jaki dana osoba stała się właścicielem konkretnej nieruchomości. W potocznym języku chodzi po prostu o pranie brudnych pieniędzy. Aby uwiarygodnić legalność prowadzonej przez siebie działalności korzystano z pomocy i autorytetu zaprzyjaźnionej kancelarii notarialnej.
Osoby pokrzywdzone zawierając umowę w formie aktu notarialnego przyjmowały za pewnik, że wszystko odbywa się w majestacie obowiązującego prawa a w związku z tym ich interesy są należycie chronione. Rzeczywistość okazywała się jednak zupełnie inna, o czym w niedługiej przyszłości mieli się przekonać.
Nieuczciwy „przedsiębiorcy” mogą spędzić za kratkami nawet 15 lat.
Jeden z notariuszy usłyszał szereg zarzutów w tym: niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Dodatkowo wbrew obowiązującym przepisom nie czuwał nad należytym zabezpieczeniem praw i interesów stron, jak również osobom pokrzywdzonym nie udzielał stosownych wyjaśnień. Ostatecznie sporządzone przez niego akty były sprzeczne z prawem. Poprzez swoje działania udzielił pomocy osobom oskarżonym w dokonywaniu oszustów i praniu brudnych pieniędzy.
Oprócz działań zmierzających do osądzenia oskarżonych prokuratura gliwicka podjęła szereg czynności o charakterze cywilno-prawnym, które zmierzają do unieważnienia wadliwych aktów notarialnych. W tym momencie nieważność została stwierdzona do 34 czynności przeprowadzonych w formie aktu notarialnego (24 orzeczenia są już prawomocne).
Dzięki temu zdołano odzyskać dla osób pokrzywdzonych dwie nieruchomości mieszkalnych. Dalsza część spraw jest w aktualnie przedmiotem postępowania sądowego.